poniedziałek, 29 grudnia 2014

Prolog

To jest niesprawiedliwe.

W wieku 11 lat trafiłam do Ravenclaw'u. I przez cały czas mój dom był pomijany na rzecz Gryfonów, pana Wielkiego Pottera, jego przyjaciół. Nawet Ślizgoni i Puchoni byli kimś w szkole. A ja? A mój dom? Plotki o nauce po nocach są naprawdę nieprawdziwe. Mój dom wyróżnia się inteligencją,a nie spędzaniem całych dni przy książkach. Czy gdyby tak było Granger trafiłaby do Gryfiaków?

Nie. Ona ma tylko wiedzę z książek, a nie inteligencję. Nie wolno Wam tego mylić kochani. Nie wolno.

W 7 roku mojej edukacji, gdy wróciliśmy tu na zakończenie szkoły jesteśmy dojrzalsi. Mamy wielkie doświadczenie i każdego z nas bolą wspomnienia. Nie, jako Krukonka nie jestem wyjątkiem.

Tak właściwie to czym ja się różnie od innych? Mam włosy, dosyć długie jak taka Parvati. Mam nogi, ręce jak Neville. Jestem też zadziorna i często niegrzeczna jak Malfoy, jednak mi to jest wybaczane. Plus do listy zalet i wad bycia Krukonem.

Zaciekawiłam Ciebie moją historią?

To słuchaj dalej......


piątek, 26 grudnia 2014

Na dobry początek...

Na dobry początek dodam miniaturkę, którą na początku miała Wam pokazać Venetiia. Jest dosyć przewidywalna i zwykła, jak na mój gust - przeciętna i zupełnie nienadająca się a tak wysokie wymagania. Czuję, że na tamtym blogu zostałabym pożarta żywcem, wypluta i jeszcze raz przeżuta :D (nie obrażając oczywiście czytelników Dwóch Światów)

Miłego czytania  :)))  

+ przyjmę każdą krytykę :)

Siedziałam na błoniach unikając wzroku ludzi i płakałam. Niebo dawno już zasnuło się ciemnymi chmurami i zapowiadało się na deszcz, co jednak mnie nie powstrzymało przed wycieczką na błonie. Miałam dość Harry’ego i Rona oraz ich rozmów wiecznie o tym samym. Miałam dość Ginny żalącej mi się, że Harry jej nie chce, rozmów Lavender i Parvati o jakimś Krukonie. Potrzebowałam kontaktu z normalnym człowiekiem, który potrafi rozbawić i słuchać. Z którym mogę pogadać na każdy temat, nie tylko tej quiditcha. W tym momencie na moich oczach Malfoy szedł obok z Pansy i swoimi gorylami. Denerwował mnie. On – wredny Ślizgon nie narzekał na brak znajomych. Na moich oczach odprawił ich do szkoły i przysiadł się do mnie. Ukucnął i spojrzał tam gdzie ja – za góry i jezioro, za las. Milczałam. Jednak Fretka nic mi nie robiła. Tylko tak siedziała.
- Herm, chyba nie zamierzasz tu siedzieć do wieczora? Bo wiesz, robi się zimno. – mruknął do mnie po jakimś czasie. Spojrzałam na niego wkurzona. Jak on śmie? Nasza znajomośc nie miała tak wyglądać! Mieliśmy się nienawidzić a potajemne spotkania wcale temu nie sprzyjały! Mieliśmy na siebie właściwie pluć a nie się razem śmiać z wyczynów Pottera na miotle. Mieliśmy być wrogami a nie przyjaciółmi…
- Nie mam humoru Draco. Nie dzisiaj.
- Ale..
- Jak coś Ci nie pasuje to idź, najlepiej mnie zostaw w spokoju. – warknęłam. Draco  spojrzał na mnie z kpiną. Zauważył, że od jakiegoś czasu trzęsę się z zimna czy on sam powoli sobie odmraża kończyny? Nagle wstał i zdjął z siebie kurtkę, po czym przewiesił mi ją na ramionach. Pierwszym odruchem było poczucie jego wspaniałych perfum. Silne, ale takie… nie jak Rona, nie były duszące. Po chwili odszedł i zostawił mnie z myślami i swoją kurtką.  Odwróciłam się i spojrzałam na jego platynowe włosy, które unosił wiatr. Nagle do głowy wpadł mi głupi i szalony pomysł. Też wstałam i zaczęłam za nim biec. Gdy go dogoniłam dotknęłam jego ramienia. Jejku, jak mogło mi aż tak zależeć na tym cholernym blondynie!?
- Berek! – krzyknęłam, biegnąc dalej. Dobiegł mnie z dala jego czysty dźwięczny śmiech i tupot stóp. Coraz bardziej oddalaliśmy się od Hogwartu. Wpadłam pomiędzy pierwsze drzewa Zakazanego Lasu. Wychyliłam głowę i wzrokiem szukałam Ślizgona. Nigdzie go jednak nie było.
- Kogoś szukasz? – usłyszałam głos za moimi plecami. Uśmiechnęłam się delikatnie patrząc na błękitno-szare oczy chłopaka. Były śliczne, takie ciepłe i błyszczące.
- Nie, tylko takiego wrednego chłopaka, możliwe, że go znasz. – zakpiłam odpowiadając mu na pytanie. Oparł się o konar drzewa i spojrzał na mnie rozbawiony. Na twarz wypłynął mi rumieniec.
- Może jak mi go opiszesz jakoś dokładniej…. – zaśmiał się przeczesując palcami swoje włosy.  Nagle na mnie spojrzał i przysunął swoją dłoń chowając niesforny kosmyk włosów mi za ucho. Czułam, że teraz spaliłam kompletnego buraka. Czemu moje ciało tak na niego reagowało? Czemu uwielbiałam jego widok, nawet gdy nazywał mnie szlamą? Dlaczego uwielbiałam patrzeć jak leci na miotle, jak się śmieje do kolegów, a czułam chęć mordu, gdy Pansy go dotykała?
- A no wiesz….. Blondynka, nawet wysoka, taka dziwna twarz…- wytknęłam mu język. Spuścił głowę spojrzał na mnie zza grzywki. To wyglądało tak ………słodko i niewinnie.
- Dziwna? Boska, piękna, fantastyczna, fascynująca, o szlachetnych rysach… - mruknął coraz bardziej się do mnie przybliżając. Czułam ciepło głęboko w środku. Gdy objął mnie w moim brzuchu coś wybuchło, a serce tak szybko biło, że chyba je usłyszał. Uniosłam ku niemu wzrok.
- Narcyz. – uśmiechnęłam się wtulając twarz w jego koszulę. Biło od niego wewnętrzne ciepło które gdyby chciało mogło ogrzać cały świat, ale z reguły nie chciało. Bo było leniwe, bo bycie synem Lucjusza musiało coś oznaczać, charakteryzować się czymś, o czym nie można było zapomnieć.
- Powiedziała gryfona wtulając się w swojego wiecznego wroga w Zakazanym Lesie, gdy zbierało się deszcz? – zakpił. Draco nie był tym, na kogo wyglądał. Był uczynny, sympatyczny. Traktował naukę poważnie, nie tak jak Harry. Był też opiekuńczy, tylko dzięki niemu potrafiłam latać na miotle. Gdy Ron chciał mnie nauczyć to po paru minutach spadłam z miotły.  Draco natomiast najpierw postawił na teorię, którą wbijał mi do głowy kilka dni, powoli.  Potem przyszedł czas na praktykę.  Usiadł ze mną na miotłę, a jego bliskość ( w przeciwieństwie do bliskości Rona) w ogóle nam nie przeszkadzała. Obejmował mnie cały czas i pokazywał, jak, co i kiedy robić. Po miesiącu ścigaliśmy się na miotłach ponad Zakazanym Lasem. Draco był dobrym przyjacielem.
- Hermiona ….- Draco spojrzał n mnie tak, że zadrżałam. Jego oczy były takie ciepłe… miałam ochotę się zatapiać cały czas. Draco był idealnym chłopakiem. – Ja Ciebie….
- Nie mów nic, czego mógłbyś żałować…- szepnęłam. Draco spojrzał na mnie uśmiechnięty i po prostu mnie pocałował. Po chwili odsunął się ode mnie i wziął mnie rękę. Ruszyliśmy w kierunku Hogwartu razem. Na przeciw wszystkim przeciwnościom losu, opiniom i wszystkim innym. Nagle Draco zatrzymał się i spojrzał mi w oczy.
- Kocham Ciebie. – szepnął. Czułam się przy nim wyjątkowo, czułam się bezpiecznie.
- Ja Ciebie też.

ps. mogą być błędy, miniaturka niezabetowana, ale obiecuję naprawić ten błąd w najbliższym czasie 

Witajcie :D

A więc po tym, że moja miniaturka trafiła na blog Venika (moje marzenie od ponad roku się spełniło, łojojojojoj) postanowiłam trochę uporządkować bloga. Pierwsze rozdziały wymagają poprawy, miniaturki też, a drugą historię wplotę później, niż zamierzałam.

Jednak to nie powód do zmartwień,ponieważ wszystko wróci w lepszej, poprawionej wersji.

Tylko oczekiwać nowego startu, a ja zamierzam go zrobić naprawdę wybuchowym.

Amm <3